> Podopieczni > k > Krakowiak Dorota K/224

Krakowiak Dorota K/224

Zdjęcie przedstawia kobietę na wózku

Miejsce zamieszkania: województwo łódzkie, Skierniewice

Data urodzenia: 05.07.1970

Chciałabym znów być sobą

Rak nie zniszczył mnie lata temu, nie chcę poddać się również teraz. Był to największy cios prosto w serce dla całej naszej rodziny. Walczyłam wtedy i nadal chcę walczyć o godne życie. Muszę i nadal pragnę żyć – bo mam dla kogo!

Wszystko zaczęło się w 1994 r. Miałam 24 lat, byłam szczęśliwą żoną, mamą trzyletniej Sylwii. Za kilka miesięcy na świecie miała pojawić się nasza druga córka. To miała być rutynowa kontrola w trakcie trwającej ciąży. Wizyta w poradni ginekologicznej niepokojąco się wydłużała. Dodatkowe milczenie lekarza prowadzącego wzbudzało we mnie dodatkowy stres. I stało się… nigdy nie myślałam, że już nie prędko wrócę do domu. Szereg badań, szeroka diagnostyka i godziny spędzone w oczekiwaniu na wyniki aż, w końcu nadszedł dzień, w którym nad naszą rodzinę nadciągnęły czarne chmury. Co z moim nienarodzonym dzieckiem? Co z tym, które czeka na swoją ukochaną mamę, w domu? Diagnoza – nowotwór rdzenia kręgowego na poziomie C3/C5. Moje życie i życie tej małej istotki, które nosiłam pod sercem zostało zagrożone.

Nikt nie dawał mi szans na przeżycie, nikt nie chciał podjąć się tak ryzykownej operacji. Ryzyko bowiem było ogromne: całkowity paraliż – brak samodzielnego oddychania, chodzenia, mówienia, a nawet śmierć. Po długim czasie poszukiwań na szczęście znalazł się lekarz – prof. Mirosław Ząbek, który zdecydował się przeprowadzić operację. Przedwczesne cesarskie cięcie, nawet nie zobaczyłam mojej kruszynki. Jednak przyszła kolej na mnie… Operacja zakończyła się pomyślnie, tak mówili. Przeżyłam, ale nic już nie miało być takie samo. Czterokończynowy paraliż ciała. Z osoby zdrowej, pełnej radości życia, energii, wiecznie z uśmiechem na ustach i aktywnej mamy stałam się osobą niepełnosprawną. Na zawsze pożegnałam się z jakąkolwiek pracą – zostałam zakwalifikowana do 1 grupy inwalidzkiej co oznacza, że wymagałam opieki osoby drugiej. Jednakże musiałam zacząć walczyć. Moje córki potrzebowały przecież mamy. 5 lat ciężkiej i kosztownej rehabilitacji, by móc zacząć stawiać pierwsze, jednak wciąż bolesne kroki. Wydawało się, że powoli wszystko wraca do normy. Mimo to nadal konieczna była regularna, kosztowna rehabilitacja. Starałam poruszać się przy pomocy dwóch kul i być mamą na pełen etat. Dawałam z siebie 100%. Wszystko co robiłam, robiłam dla rodziny. Zapomniałam o sobie, chciałam zrekompensować córkom swoją chorobę, oddać im cały ten czas, który zabrała im moja choroba.

Jednakże, na tym nie kończy się moja historia. Mama walczyła każdego dnia, abyśmy miały normalne dzieciństwo. Mimo swoich ograniczeń nie poddawała się przeciwnościom losu. Była z nami zawsze kiedy jej potrzebowałyśmy. Czarne chmury wciąż jednak wisiały nad naszą rodziną. W wyniku powikłań po nowotworowych mama musiała przejść kolejną operację. Tym razem była to końska szpotawa. Gips, druty w nodze, długa rekonwalescencja i nieustająca rehabilitacja. W niedługim jednak czasie spadł na nas kolejny cios. Mama została potrącona przez samochód. Jednak i tym razem podjęła walkę. Od tego momentu było coraz trudniej. Zaczęły się problemy z kręgosłupem, problemy z chodzeniem, pojawiły się również liczne przepukliny w kręgosłupie. Wzmogła się także spastyka mięśni. Doszły do tego również problemy urologiczne i gastrologiczne.

Każdy nowy dzień mama witała z bólem. Zaczynała stawać się więźniem własnego ciała. Każda czynność dnia codziennego zaczęła być problemem. Mycie, ubieranie, gotowanie, wchodzenie na drugie piętro. Stała się zależna od najbliższych, funkcjonowała jedynie dzięki naszej pomocy. Wraz z siostrą starałyśmy się wymieniać obowiązkami w domu a także na zmianę pomagać mamie. Jednak nie tak powinno wyglądać życie naszej rodziny. Nieustanna walka o każdy wspólny dzień.
Łzy nieodstępujące nas każdej nocy. Przecież ile można patrzeć na tak wielkie cierpienie naszej ukochanej mamy, która z dnia na dzień niknie w oczach?” Zuzanna, 22

„Aktualnie mama rzadko wychodzi z domu, ponieważ chodzenie sprawia jej dużą trudność. Każdy nowy dzień wita z bólem kręgosłupa i spastyką mięśni przez co czynności dnia codziennego zaczęły być problemem. Po domu stara poruszać się przy pomocy chodzika, niestety dłuższe dystanse wymagają wózka. Potrzebuje stałej pomocy osoby drugiej.” Sylwia, 26

 

Chcę odzyskać kontrolę nad swoim życiem i swoim ciałem. Jedyną szansą dla mnie jest specjalistyczna rehabilitacja neurologiczna. Rehabilitację, która może mi pomóc oferuje prywatny ośrodek ConstanceCare – Centrum Rehabilitacji w Kierszku (Polska). G-EO System to najbardziej zaawansowany stacjonarny robot do edukacji i reedukacji chodu na świecie. Urządzenie daje możliwość trenowania poszczególnych faz chodu a także symuluje wchodzenie i wchodzenie po schodach. W sposób najbardziej wierny jak to możliwe odwzorowuje fizjologiczny chód człowieka. Tym samym daje szansę na odzyskanie funkcji lokomocji w krótszym czasie i samodzielności u pacjentów, w porównaniu do tradycyjnych form terapii. Niestety, terapia z udziałem G-EO System jest tak kosztowna, że nie stać mnie na pokrycie jej z własnych środków. Jedynym żywicielem rodziny jest mój Mąż, który był i jest dla mnie największym wsparciem. To tylko na jego barkach wciąż spoczywa utrzymanie rodziny. A koszt rocznej terapii dla mnie przewidzianej to ok. 101 400 zł (koszt szacunkowy). Do tego dochodzą również koszty, jakie muszę ponieść na rzecz opiekuna, który mógłby być tam ze mną na co dzień (ok.25 000 zł). Cała suma, której miałaby dotyczyć zbiórka to kwota 130 000 zł.

Chcę dalej żyć i nie być więźniem własnego ciała! Proszę pomóżcie mi wyjść zwycięsko z tej walki!

Dorota

Wesprzyj

 

Możesz przekazać 1,5% podatku w zeznaniu podatkowym PIT wpisując:
Numer KRS:
0000308316
Cel szczegółowy: Krakowiak Dorota K/224
Bądź przekazać darowiznę w dowolnej kwocie, dokonując przelewu na poniższe dane:
Fundacja Złotowianka
Nieznanego Żołnierza 9
77-400 Złotów
25 8944 0003 0002 7430 2000 0010

W tytule przelewu wpisać należy: Darowizna dla Krakowiak Dorota K/224